Posty

Witamy w Piekle. Rozdział 12 - Equliańska stocznia gwiezdna

Obraz
Po zaspokojeniu podstawowych potrzeb – to jest po kawie i budyniu – Entiri poszedł do namiotu dowodzenia. W środku było cicho i pusto, widać każdy miał coś do roboty. To był bardzo dobry znak, bo gdyby cały czas siedzieli i naradzali się, żadna decyzja nie zostałaby podjęta. Usiadł przy zawalonym papierami i kubkami po kawie stole i podpiął się do tutejszego komputera. Zrzucił na dysk wszystkie filmy i zdjęcia zrobione na krawędzi, dodając kilka notatek. Kolejnym krokiem było nawiązanie połączenia z ST Akaszą. Znowu wykorzystał Equlis jako pośrednika. Po kilku sekundach połączenie zostało nawiązane. – Jak będziesz tak często dzwonić, to pomyślę, że się stęskniłeś albo masz poważne kłopoty – rzuciła wesoło Velira. – Dzwonię zapytać, czy nie jesteś zainteresowana fotowoltaiką – Entiri uśmiechał się jak jakiś akwizytor. – Jeśli naprawi to JG3, to z wielką chęcią posłucham o najnowszej ofercie. – Generator nie jest zepsuty, to błąd mechaniczny, ale nie systemu ani tym bardziej gener...

Witamy w Piekle. Rozdział 11 - Umysł Kalibrowy

Obraz
  Biegł przez las… znowu. Sceneria wydawała się bardzo znajoma. Zaraz… poznaję te drzewa. Czy to nie przypadkiem teraz? Uniknął cięcia z góry i pobiegł do przodu. Tak, to teraz… cholera, znowu koszmar. W biegu ścisnął płatki nosa i próbował wciągnąć przez nie powietrze. Udało się, choć nie powinno. Świadomy sen, to daje kilka ciekawych możliwości. Zatrzymał się i spojrzał do tyłu. Zobaczył przed sobą wysoką postać spowitą w mroku. W jej dłoni gładko leżała złowieszcza kosa. – Proszę, proszę, takie coś to tylko matka może kochać. Podszedł bliżej, żeby się przyjrzeć. Kosiarz ciął zamaszyście swym orężem. Entiri próbował zatrzymać kosę siłą woli, w końcu to świadomy sen. Ostrze kosy wbiło mu się w klatkę piersiową. – Co jest, kurwa!? – zachrypiał zszokowany, po czym zaczął dławić się własną krwią. Huk! Świat snu rozsypał się niczym domek z kart, kiedy Entiri uderzył plecami o zimną, metalową podłogę transportowca. – Mówiłem, żebyś uważał z tym parkowaniem! – usłyszał krzyk z zewnątrz....

Witamy w Piekle. Rozdział 10 - Rewanż

Obraz
  Pomimo napiętej sytuacji wszyscy stali w ciszy. Atak spadł na nich zbyt nagle, by zdążyli zareagować. Teraz obie strony czekały – jakby ktoś miał w końcu dać sygnał do rzezi. Kolos wbił spojrzenie w Entiriego. Ostatnia potyczka zostawiła mu wspomnienia, których nie mógł zignorować. – Co to za monstrum? – wymknęło się Kasorowi. – Pamiętasz, co mówiłem o kryształach świata? – Kosa nawet nie odrywał wzroku od przeciwnika. – Ten skurwiel musiał już kilka połknąć. Kolos przesunął nogę do przodu, odchylił ramię i wykonał zapraszający gest. – Znowu ta sama poza – mruknął Kosa, kręcąc głową. – Może chce honorowo? Albo czeka na południe? – Vincent poprawił rewolwer. – W transporterze było pięciu naszych. Nie pierdol mi tu o honorze – uciął Vertis. – To jaki mamy plan? – spytał Kasor. Nikt nie zdążył odpowiedzieć. Tup. Tup. Tup. Ziemia zadrżała. Potężne kroki nadciągały coraz bliżej, aż nagle drugi kolos wyskoczył zza zabudowań. Gruba, stalowa pięść pancerza wspomaganego wbiła się w ...

Witamy w Piekle. Rozdział 9 - Gulasz, logi i chaos

Obraz
  Uniknął cięcia z góry i pobiegł do przodu. Kolejne cięcie świsnęło mu nad głową. Skręcił w bok, wbiegając w gęste krzaki. Było ciemno, biegł na czuja. Odskoczył w prawo i na odlew ciął mieczem sylwetkę obok. Rozproszyła się w powietrzu. Usłyszał niski skowyt, serce waliło mu jak diabli, krew szumiała w uszach. Biegł dalej. Zerknął za siebie. Dalej tam jest. Nie zdąży. Wiedział o tym. Pozostaje tylko walczyć. Odwrócił się z ostrzem gotowym do cięcia. Cóż, każdy kiedyś umrze. Bam! Otworzył oczy – widział nad sobą płótno namiotu. Sam leżał na ziemi obok łóżka, dalej zaplątany w pościel. Nie ma to jak spaść z łóżka z powodu koszmaru. Leżał tak jeszcze przez chwilę, zbierając myśli. Entiri nie miewał koszmarów. Ale kiedy już się pojawiały, to oznaczały tylko jedno. Kłopoty. Wstał i pościelił łóżko. Nie przebierał się przed snem – katastrofy nie czekają, aż się ubierzesz. Sprawdził godzinę na karwaszu. Szósta piętnaście czasu Equliańskiego. Nieźle, biorąc pod uwagę, ż...

Witamy w Piekle. Rozdział 8 - Zakładając obóz

Obraz
Tuż po przejściu przez portal Vertis z rozmachem wbił w ziemię czerwono-niebiesko-białą flagę, po czym stanął przy niej jak jakiś wielki kolonizator. – Vertis, na chuj zabrałeś ze sobą brytyjską flagę? – zapytał zrezygnowany Kosa. – Sam mówiłeś o kolonizacji – odparł krótko Vertis. Część ekipy już zaczynała się śmiać pod nosem. – A widzisz tutaj jakieś artefakty kultury starożytnej do zrabowania? – zapytał Kosa z szerokim uśmiechem. – Jeszcze nie, ale później… kto wie? Podczas tej rozmowy Helsi – ruda kobieta z rudymi, lisimi uszami i ogonem – postawiła obok flagi stolik, ekspres do kawy i podłączyła wszystko do generatora na pace pobliskiej ciężarówki. – W końcu ktoś inteligentny, dzięki, lisie – rzucił Kosa, patrząc na ekspres. Lisica tylko kiwnęła głową, po czym wróciła do swojej grupy zwiadowczej. Poszli od razu w las. – To co z tą flagą? – zapytał Vertis. – Już ją zostaw, Equlis nie ma żadnej oficjalnej flagi, a i tak się składa, że z całej tej wyprawy tobie najbliżej do bryto...

Witamy w Piekle. Rozdział 7 - Przepowiednia

Obraz
  Minęła godzina od starcia z kolosem. Drużyna poruszała się powoli, ale bez przerwy. Dobrą wiadomością było to, że Kosa nie narzekał na tempo. Podczas tej godziny zostali zaatakowani aż trzy razy. Każdy z ataków był podobny – sfora cienistych wilków. W przeciwieństwie do poprzedniego przeciwnika one nie stanowiły żadnego zagrożenia, Entiri i Elathe mogli sobie odsapnąć, a reszta się wykazać. Poza tym przeszły przez nich aż dwie fale rzeczywistości, które dobitnie potwierdziły działanie talizmanów stabilizujących. – Zdają się być nieregularne… pierwsza pojawiła się siedem i pół minuty po skończonej walce, druga dwadzieścia osiem minut i siedemnaście sekund później – rzucił Vertis, sprawdzając zegarek kieszonkowy. – Zdecydowanie trzeba nam więcej danych… jakiego miejsca właściwie szukamy? – zapytała Tirri. – Tak naprawdę to żadnego. Przeprowadzamy rekonesans i szukamy schematów – odpowiedział Kosa. – Fakt, znalezienie dobrego miejsca pod bazę w świecie, który co chwila zmienia t...

Witamy w Piekle. Rozdział 6 - Klasa: Kolos

Obraz
Drużyna wycofała się w kierunku Kosy, wciąż zaskoczona zaistniałą sytuacją. Owszem, „Miecz Damoklesa” nie był najbardziej użytecznym ani najpotężniejszym zaklęciem w arsenale Entiriego; powinno mieć jednak jakikolwiek efekt. Tymczasem na kolosie nie zrobiło to wrażenia. Biegł w ich kierunku z niespodziewaną prędkością. Wyraźnie czuli każdy jego krok pod stopami – zupełnie tak, jakby w ich kierunku biegł jednoosobowy bunkier szturmowy. – Co robimy?! – rzucił szybko Kargan. Nie było czasu na odpowiedź. Rycerz wyskoczył w powietrze z podniesioną pięścią, celując prosto w krasnoluda. Kargan uniósł tarczę, jakby to miało znaczenie. Kosa wiedział, że nie miało. To nie był cios, który dało się przyjąć. Kilka kart zatoczyło krąg wokół jego dłoni. Wzmocnioną telekinezą chwycił martwe drzewo – to samo, które wcześniej zatrzymało jego lot – i wyrwał je z korzeniami. Całą siłą cisnął konarem w bok rycerza. Trafił. Masa i pęd kolosa były jednak nie do zatrzymania. Potężne ciało odchyliło się tylko ...