Witamy w Piekle. Rozdział 3 - Galtea
Pomimo tego, że dochodziła północ, wnętrze karczmy Wędrowców było pełne życia. Niezrażeni późną porą obieżysferzy grali w karty, kości i planszówki przy stolikach, opróżniając przy okazji kolejne kufle piwa oraz szklanki z drinkami — wszystko w akompaniamencie szant, które przygrywały z głośników. Stół z tym ikonicznym, paskudnym, zielonym obrusem w czerwone kwiatki stał pusty. Nie było to nic dziwnego – system wczesnego ostrzegania nie zapowiadał żadnych przypadkowych podróżników przynajmniej przez najbliższy tydzień. Za barem, przecierając szklanki, stał Kardif – człowiek z krótko przyciętymi blond włosami oraz zadbaną, krótką brodą. Lubił muzykę marynarską i miał w zwyczaju sprzedawać informacje za dziesięć sztuk złota. Plotki mówiły, że można też u niego kupić wytrychy. Przy kontuarze, pochylony nad kuflem, siedział mężczyzna wyglądający na jakieś dwadzieścia lat. Długie, brązowe, mocno potargane włosy i kilkudniowy zarost powodowały, że wyglądał po prostu źle. Właśnie obok niego p...