Witamy w Piekle. Rozdział 2 - Rutyna
„Plik uszkodzony." Taki komunikat Entiri widział na ekranie swojego karwasza. Milczał. Patrzył intensywnie na wyświetlacz, jakby liczył, że zaraz coś się zmieni, że komunikat zniknie, a nagranie ruszy dalej. Nie ruszyło. – Kurwa mać! – rzucił w końcu. – Musiało się uciąć w najważniejszym momencie... Przysiadł na ziemi i zaczął przeglądać pozostałe pliki zgrane z pamięci podręcznej znalezionego karwasza. – Deyer nie dałby się zabić jakimś cienistym kociakom... Więc to musiało być coś większego. Pytanie tylko – co? Po kilku minutach przekopywania się przez dane opadł z sił i nadziei. – Nic z tego. Nie mam odpowiedniego oprogramowania, a i programistycznym magiem nigdy nie byłem. Trzeba będzie zanieść to komuś mądrzejszemu. Ale najpierw... może się tu trochę rozejrzę... Zamilkł w pół zdania. Wiatr się zerwał. Ciężki, suchy, szeleszczący jak oddech umierającego świata. Coś było nie tak. I to bardzo nie tak. Dostrzegł ją. Falę. Ledwie widoczną, jakby przezroczystą. Zniekształcała świ...