Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2025

Przygody Entiriego: Echo Erutil. Rozdział 6

Obraz
  Wchodzili w szyku. Maska za maską, broń gotowa. Zaklęcie Kosy rozproszyło mrok, odsłaniając zaskakująco dobrze zachowaną recepcję. Dopiero wewnątrz budynku widać było, jak mocno drzewo wrosło w jego strukturę. Gałęzie przebijały ściany działowe, a filary i mury oplatały cienkie, żywe korzenie. Wszystko przypominało tunel wyrastający z ciała martwej architektury. W warstwie kurzu i pyłku zalegającej na podłodze widać było ślady stóp. Myszka przykucnął, by się im przyjrzeć. – Zdecydowanie buty wojskowe. Szli w szyku. Po liczbie odcisków... pięciu, może sześciu. – Bzz bzz bzz? <<Nie powinno być ich ośmiu?>> – Dwóch najpewniej zostawili na czatach przy wejściu. Sam bym tak zrobił, ale przy tym pyłku to słaby pomysł – wyjaśnił Kosa. – Tu powietrze jest znacznie czystsze. Na zewnątrz filtry wysiadałyby o wiele szybciej – dodał Płomyczek. Recepcja nie wyróżniała się niczym szczególnym – kontuar, kilka szafek na dokumenty, w większości pustych. Wyglądało na to, że placówka ju...

Przygody Entiriego: Echo Erutil. Rozdział 5

Obraz
  Z taką ekipą jak Delta przedzieranie się przez miasto było o wiele łatwiejsze niż samotna tułaczka z Zikiem. Kosa doceniał to szczególnie teraz, gdy truposze zaczęły nosić broń i patrolować ulice. Obecnie przysiedli na dachu kawiarni przy masywnym biurowcu, niedaleko granicy dzielnicy naukowej. Sopelek obserwowała przez lornetkę jeden z patroli. – Entiri, mówiłeś, że rozwijają się skokowo, tak? – Wczoraj po południu jeden do mnie strzelił; zachowywał się, jakby pierwszy raz trzymał broń w ręku. A potem ci snajperzy z dzisiaj... Sopelek podała mu lornetkę. – Będąc szczerą, to nie wygląda jak rozwój skokowy. Bardziej przypomina zmienne tempo rozwoju. My nie spotkaliśmy truposzy, które uczyłyby się strzelać. Do czasu zombie IBE. – To znaczy, że dzieje się tu coś znacznie dziwniejszego – mruknął Kosa. – Może to nie nauka? Zakładając wirusa, mógłby odnowić szlaki neuronowe – sprawić, że poszczególne osobniki przypomniałyby sobie umiejętności, jakie miały za życia – teoretyzował Doktor...

Przygody Entiriego: Echo Erutil. Rozdział 4

Obraz
  Kosa omiótł wzrokiem teren przed sobą: Liceum imienia Harsena Eria i boisko obok. Przez lunetę widział ludzi w czarno-szarym moro; na naszywkach mieli trupią czachę wpisaną w trójkąt. Bez wątpienia oddział Delta. Dwóch ukrywało się za murkiem otaczającym boisko. Kosa widział ich plecy. Jeden z nich intensywnie palił papierosa, na ramieniu miał dodatkową naszywkę z płomieniem; drugi był bez cech szczególnych. Płomyczek i… on się chyba Liam nazywał. Kolejne dwie postaci: mężczyzna opatrywał nogę kobiety. Obok leżała torba z czerwonym krzyżem i karabin z lunetą. To pewnie Doktorek i Zajączek. Po lewej stronie trybun – kolejna dwójka. Bliźniaczki. Jedna miała na ramieniu naszywkę w kształcie słońca. A to Promyczek i dowódca, Sopelek. Delta była przyciśnięta precyzyjnym ogniem i nie mogła się zbytnio ruszyć. Entiri stał na dachu kabiny żurawia, ustawionego nieopodal. Widział snajpera na dachu budynku po prawej. Biało-szary mundur z oliwkowymi akcentami – bez wątpienia człowiek IBE, al...

Przygody Entiriego: Echo Erutil. Rozdział 3

Obraz
  Szybka decyzja. Entiri podbiegł do sklepu z bronią, oparł stopę o metalową kratę zabezpieczającą witrynę, podskoczył i chwycił się szyldu. Na szczęście budynek nie był wysoki – wspiął się z łatwością. Zupełnie jakby robił to setki razy. Co, w gruncie rzeczy, było prawdą. – Zik, zwiad! – krzyknął z dachu. Trzmiel już był w powietrzu. Zanurkował między uliczkami, zatoczył krąg nad sąsiednimi dachami, minął przewrócony billboard i zatoczył łuk ponad skrzyżowaniem. Zaledwie pół minuty później był z powrotem. – Strzelam, że w tę stronę nie ma truposzy – rzucił Kosa w biegu. – Bzz bzzt - bzzt bzz bzz bzz. << Nie ma ich aż tyle. Od północy i wschodu biegną większe hordy. Od południa przyszliśmy. Zostaje tylko wschód. >> – Na dachach raczej powinniśmy być bezpieczni. Trochę im zajmie, zanim opanują wspinaczkę. Chwilę później kątem oka zobaczył, jak jeden z trupów łapie się krawędzi i zaczyna wciągać na dach sklepu. – Zapomnij, że cokolwiek mówiłem – mruknął zrezygnowany. Tę c...

Przygody Entiriego: Echo Erutil. Rozdział 2

Obraz
Entiri wyszedł z portalu i stanął w centrali Zeilanu – niegdyś dumnej stolicy Erutil, dziś pustej skorupie po czymś, co kiedyś działało. Sala była w opłakanym stanie. Dziury w ścianach, gruz, pył, roztrzaskane szkło. Każdy krok dudnił echem pustki. W kilku miejscach walały się uszkodzone urządzenia elektroniczne i porzucone kubki, jakby ktoś wyszedł tylko na chwilę. Entiri wciągnął głęboko powietrze. Mieszanina pyłu, starego betonu i resztek dymu – jakby powietrze wciąż pamiętało wybuchy. Zdjął z pleców karabinek i automatycznie sprawdził magazynek. Ręce działały same – stary nawyk przed wejściem w nieznane. Wyszedł na zewnątrz. Plac przed budynkiem był przestronny, otoczony ceglanym murem, który dawno przestał pełnić swoją funkcję. Główna brama jawiła się teraz jako kupa poskręcanych stalowych prętów. Trzy głębokie leje po bombach dopełniały obrazu – niegdyś dumny plac wyglądał teraz jak nagrobek czegoś większego. Ruszył przed siebie pewnym krokiem – z pozoru wyluzowany, w rzeczywisto...